Coś pozytywnego ♧

 Potrzeba pisania nachodzi mnie najczęściej wtedy, gdy w mojej głowie dzieje się myślowo-emocjonalny armagedon i pisząć składam myśli i uspokajam emocje.

Gdy dzieje się dobrze, to staram się chłonąć te chwile, cieszyć nimi, regenerować siły i na pisanie wtedy natchnienia brak. 

Postaram się jednak przemóc i zatrzymać tę chwilę, w której czuję utęskniony spokój ♧

Czuję, że dzieje się to, co ma się dziać. Nie jest łatwo, ale czuję Miłość do ludzi i od ludzi, którzy mnie otaczają. Wiem jak wielką jest siłą,  szczególnie wtedy, gdy wali się świat - motywuje, dodaje wiary, siły, nadziei. 

Miłość dała siłę do walki Mojej Mamie, która po usłyszeniu diagnozy chciala poddać się na starcie. Jednak nasza reakcja nie pozwoliła Jej na to ♡ Teraz, po operacji, chemio- i radio- terapii można powiedzieć, że jest zwycięzcą ♡ a Jej bezwarunkowa miłość do męża i troska o niego dają z kolei Jemu siłę do walki ♧♧♧

Uczucie jakie ja dostaję od partnera, jest jak plaster na ból, albo wiatr w połamane skrzydła, które jeszcze próbują czasem zrywać się do lotu. Za to moje uczucie do niego, w pakiecie ze strachem przed jego utratą, zmotywowało Go do podjęcia terapii i zmiany postępowania ♡ 

Wiem, że to będzie długa i wyboista droga, ale wierzę, że ma siłę do zmian i kibicuję mu z całego serca. Nawet jeśli w jakiś tam sposób oddali nas to od siebie (koniec symbiozy, początek niezależności) to wiem, że tak jest zdrowiej i lepiej ♡

Zdaję sobie sprawę, że każdy powinien stać stabilnie na swoich własnych nogach, a nie wisieć na kimś, bo gdy ta osoba się odsunie to jest gleba.. My wisimy emocjonalnie na sobie wzajemnie od lat. Wiem, że to pewnego rodzaju trauma bonding, ale czuję, że ma to sens, bo leczy to co było nieuleczone ♡

Nie wiem czy ta relacja przetrwa zmiany, czy zakończy się wraz z procesem, który się w nas dzieje. Jedno jest pewne - musiała się zdarzyć, by zrozumieć siebie, ukoić to co było nieukojone i stanąć twarzą w twarz ze swoimi mocami i demonami ♤♤♤

Tylko stojąc na własnych nogach możliwy jest marsz - do przodu w kierunku planów i marzeń. Wisząc na sobie możliwa jedynie jest gleba.. Nie chcę gleby! Chcę iść przed siebie ♡ 

Choć byłoby miło iść w tę podróż trzymając Go za rękę to wiem, że puszczę ją, gdy przestaniemy iść w tym samym kierunku. 

Na pewno nie chcę wracać tam, gdzie już byliśmy - tam, gdzie miejsce miłości powoli zajmowała pogarda, a czułość zatępowała agresja.. Brak zaufania przyćmiewał bliskość, a jedno kłamstwo podważało wiarę we wszystkie prawdy.. ♤◇♧

Póki co nieśmiało wychodzi słońce ¤ choć za oknem mocno depresyjna aura.. Ale nie daję się! Walczę ♡

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na rozstaju dróg...

On(i)

Alko i inne używki