Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2024

Hera

 Na początku wydaje się, że ma się nad tym kontrolę.. Że polatam trochę, a później odstawię.. Że teraz tego potrzebuję żeby życie bolało ciut mniej, żeby zdystansować się do problemów. Szybko To staje się problemem i uzależnieniem. Bez działki panaceum jest się na głodzie psychicznym i fizycznym. Odczuwa się ból, a wszystko co trudne przeraża jeszcze bardziej niż wcześniej. Tak zapewne jest z prawdziwą herą,  z narkotykiem, który szybko daje euforię i uzależnia praktycznie od pierwszego użycia. Później już nie daje wysokich lotów, ale bierze się go żeby poczuć się lepiej, na chwilę dobrze, żeby ukoić ból. Taką herą jest też miłość, szczególnie ta niezdrowa- budowana na emocjonalnych deficytach, przynosząca chwilowe ukojenie niezaspokojonych dotąd potrzeb. Uzależnia szybko i staje się zarówno zbawieniem jak i klęską. Często wiąże się ze współuzależnieniem biorcy i dawcy przynosząc jednej i drugiej stronie pozorne korzyści. Zabiera jednak autonomię i tworzy toksyczną symbiozę, w...

Ataki paniki

 Niestety powróciły..  W jednej chwili dopada mnie strach o wszystko czego na codzień staram się do siebie nie dopuszczać. Przyspiesza serce i oddech, robi się ciemno przed oczami, ciało staje się odrętwiałe, a w głowie dzieje się totalny armagedon.. Czuję, że znów odcinam się od siebie, że tracę kontakt z prawdziwym ja. Moja intuicja krzyczy, że dzieje się źle, a ciało jest jak sparaliżowane, nie mogę wstać, nie czuję zimna, bólu.. Nie umiem wyrwać się z tej matni, choć chwilowe ukojenie przynosi wsparcie partnera, wtulenie się w niego, rozmowa ♡ Ale ta relacja to rollercoaster, emocjonalna huśtawka - góra dół, uzależniająca heroina i traumatyczne przywiązanie..  Wiem, że z jednej strony leczę się Nim z wszystkich traum i lęków, że przerabiam je na nowo w bezpieczniejszych okolicznościach i to sprawia, że przestają boleć. Z drugiej czuję, że wchodzę w rodzinny schemat, we współuzależnienie i kolejną przemocową relację.. Nie chcę tego przede wszystkim z racji na  dzi...