Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2024

Blizny

 Czas goi rany, ale czasami zabliźnia te, które nie zostały wystarczająco oczyszczone i mimo, że na zewnątrz wszystko wygląda cacy, to wewnątrz toczy się stan zapalny.. Takie podgojone rany przypominają o sobie w różnych momentach, czasem wystarczy je drasnąć, aby zaczęły boleć na nowo.  Trigerują mnie na pozór nieszkodliwe sytuacje, coś co po innych spłynęło by jak po kaczce u mnie wywołuje szereg skojarzeń i często psychozy.  Staram się nie spychać tych negatywnych emocji tylko przepracować je na nowo, oczyścić się ze skojarzeń i wygoić wreszcie dawne rany. Tłumaczę sobie, że teraz okoliczności są inne, że na więcej rzeczy mam wpływ i że nic już mi nie zagraża. Dopuszczam do siebie trudne emocje i wspomnienia, pozwalam sobie je odczuć i oswoić. Nie walczę z nimi i nie zagłuszam. Akceptuję. Choć był czas, że dawałam im upust poprzez wsciekłość i (auto)agresję. To takie wewnętrzne katharsis, które ostatecznie leczy to co nieprzepracowane.  Mówi się, że pół życia nabywamy rany, a drugie

Siła

 Czym dla mnie jest siła? Niepoddawaniem się, gdy sprawy nie idą tak jak sobie wymarzyliśmy. Jest wolą życia. Niekończącym się dążeniem do urzeczywistnienia swoich marzeń. I podnoszeniem się z desek o własnych siłach, gdy życie zaserwuje knockout.. Źródłem siły może być miłość bliskich osób i miłość do tych osób. Pasja, ambicja, chęć posiadania, udowodnienia czegoś sobie lub innym. A w zależności od tego, skąd czerpiemy motywację, może to być niekończące się źródło mocy lub też takie, które szybko wyschnie.. Można czerpać z różnych źródeł, tak aby w razie czego zastąpić jedno innymi, ale to najbardziej trwałe pochodzi chyba z nas samych. To taki wewnętrzny głos, który czasem każe się nam mocno wkurzyć na to w czym tkwimy i motywuje do zmiany. Gdy motywacja pochodzi tylko z zewnątrz, to stajemy się zależni od zmiennych czynników, na które nie mamy wpływu - relacje mogą się skończyć, dzieci dorosnąć, bliscy odejść.. A 'wszyscy inni', którym chcemy 'coś udowodnić' tak na p

Blogoterapia

 Pisanie od zawsze przynosiło mi ulgę. Najpierw pamiętników, kalendarzy, później bloga. Był to pewien rodzaj terapii - dialogu samej ze sobą dającego możliwość poskładać skłębione myśli w logiczną całość. Jako młoda mama pisałam blog o mojej córeczce z nadzieją,  że zostanie pamiątką ma zawsze, jednak przepadł w internetach, a szkoda.. Teraz po latach wracam do uzewnętrzniania swoich myśli, bo przynosi mi to ulgę i czasem jest wsparciem dla osób, które mierzą się z podobnymi problemami. Mi też daje to wsparcie, że nie jestem sama. Miłe słowo od nieznanej wirtualnej osoby daje czasem tak wiele.. ♡ Chciałabym kiedyś napisać książkę, uporządkować swoje przemyślenia na tyle, aby nadać im jasny cel i kierunek, aby zostawić coś po sobie i być dla kogoś inspiracją i wsparciem. Parę lat temu wiele w mojej głowie poukładała książka Iwony Polis 'Pamiętasz Ją?', książka pisana sercem, może ciut chaotyczna jednak szczera do bólu i dająca do myślenia na temat związków, uzależnień, macierzyń