Blizny
Czas goi rany, ale czasami zabliźnia te, które nie zostały wystarczająco oczyszczone i mimo, że na zewnątrz wszystko wygląda cacy, to wewnątrz toczy się stan zapalny.. Takie podgojone rany przypominają o sobie w różnych momentach, czasem wystarczy je drasnąć, aby zaczęły boleć na nowo. Trigerują mnie na pozór nieszkodliwe sytuacje, coś co po innych spłynęło by jak po kaczce u mnie wywołuje szereg skojarzeń i często psychozy. Staram się nie spychać tych negatywnych emocji tylko przepracować je na nowo, oczyścić się ze skojarzeń i wygoić wreszcie dawne rany. Tłumaczę sobie, że teraz okoliczności są inne, że na więcej rzeczy mam wpływ i że nic już mi nie zagraża. Dopuszczam do siebie trudne emocje i wspomnienia, pozwalam sobie je odczuć i oswoić. Nie walczę z nimi i nie zagłuszam. Akceptuję. Choć był czas, że dawałam im upust poprzez wsciekłość i (auto)agresję. To takie wewnętrzne katharsis, które ostatecznie leczy to co nieprzepracowane. Mówi się, że pół życia nabywamy rany, a drugie