Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2024

M jak Mama ♡

 Odkąd pamiętam Mama miała wobec mnie oczekiwania, które rozmijały się z moim usposobieniem, predyspozycjami i temperamentem. Kłóciłyśmy się o to w co mam się ubierać, jak zachowywać, z kim zadawać, jakich przedmiotów uczyć i jaki wybrać zawód. Nie lubiłam jej nerwowości, przypodobywania się innym, dbania o pozory i traktowania mnie jak maskotki żeby się mną pochwalić przed innymi. Miałam wtedy wrażenie, że nie liczę się ją i moje potrzeby, a że to inni są ważniejsi i trzeba ich zadowalać. W wieku lat naście narósł we mnie bunt. Z czwórkowo - piątkowej grzecznej i posłusznej, nieśmiałej, a wręcz zahukanej córeczki i uczennicy z pierwszej ławki stałam się zbuntowanym rebeliantem omijającym szkołę szerokim łukiem.. Wpadłam w towarzystwo, z którym zakazane było mi się zadawać, ledwo zdawałam z klasy do klasy, piłam i wykłócałam się o moją niezależność. Testowałam miłość moich rodziców, gdyż czułam, że jest ona warunkową, a nie takiej chciałam.. Towarzystwo, którym początkowo się zachł...

Blizny

 Czas goi rany, ale czasami zabliźnia te, które nie zostały wystarczająco oczyszczone i mimo, że na zewnątrz wszystko wygląda cacy, to wewnątrz toczy się stan zapalny.. Takie podgojone rany przypominają o sobie w różnych momentach, czasem wystarczy je drasnąć, aby zaczęły boleć na nowo.  Trigerują mnie na pozór nieszkodliwe sytuacje, coś co po innych spłynęło by jak po kaczce u mnie wywołuje szereg skojarzeń i często psychozy.  Staram się nie spychać tych negatywnych emocji tylko przepracować je na nowo, oczyścić się ze skojarzeń i wygoić wreszcie dawne rany. Tłumaczę sobie, że teraz okoliczności są inne, że na więcej rzeczy mam wpływ i że nic już mi nie zagraża. Dopuszczam do siebie trudne emocje i wspomnienia, pozwalam sobie je odczuć i oswoić. Nie walczę z nimi i nie zagłuszam. Akceptuję. Choć był czas, że dawałam im upust poprzez wsciekłość i (auto)agresję. To takie wewnętrzne katharsis, które ostatecznie leczy to co nieprzepracowane.  Mówi się, że pół życia naby...

Siła

 Czym dla mnie jest siła? Niepoddawaniem się, gdy sprawy nie idą tak jak sobie wymarzyliśmy. Jest wolą życia. Niekończącym się dążeniem do urzeczywistnienia swoich marzeń. I podnoszeniem się z desek o własnych siłach, gdy życie zaserwuje knockout.. Źródłem siły może być miłość bliskich osób i miłość do tych osób. Pasja, ambicja, chęć posiadania, udowodnienia czegoś sobie lub innym. A w zależności od tego, skąd czerpiemy motywację, może to być niekończące się źródło mocy lub też takie, które szybko wyschnie.. Można czerpać z różnych źródeł, tak aby w razie czego zastąpić jedno innymi, ale to najbardziej trwałe pochodzi chyba z nas samych. To taki wewnętrzny głos, który czasem każe się nam mocno wkurzyć na to w czym tkwimy i motywuje do zmiany. Gdy motywacja pochodzi tylko z zewnątrz, to stajemy się zależni od zmiennych czynników, na które nie mamy wpływu - relacje mogą się skończyć, dzieci dorosnąć, bliscy odejść.. A 'wszyscy inni', którym chcemy 'coś udowodnić' tak na p...

Blogoterapia

 Pisanie od zawsze przynosiło mi ulgę. Najpierw pamiętników, kalendarzy, później bloga. Był to pewien rodzaj terapii - dialogu samej ze sobą dającego możliwość poskładać skłębione myśli w logiczną całość. Jako młoda mama pisałam blog o mojej córeczce z nadzieją,  że zostanie pamiątką ma zawsze, jednak przepadł w internetach, a szkoda.. Teraz po latach wracam do uzewnętrzniania swoich myśli, bo przynosi mi to ulgę i czasem jest wsparciem dla osób, które mierzą się z podobnymi problemami. Mi też daje to wsparcie, że nie jestem sama. Miłe słowo od nieznanej wirtualnej osoby daje czasem tak wiele.. ♡ Chciałabym kiedyś napisać książkę, uporządkować swoje przemyślenia na tyle, aby nadać im jasny cel i kierunek, aby zostawić coś po sobie i być dla kogoś inspiracją i wsparciem. Parę lat temu wiele w mojej głowie poukładała książka Iwony Polis 'Pamiętasz Ją?', książka pisana sercem, może ciut chaotyczna jednak szczera do bólu i dająca do myślenia na temat związków, uzależnień, macierzy...